17.09.2014

Rozdział I

 - Ty dziwko! Gdzie jest moja wódka? - ochrypły kobiecy głos rozległ się w mieszkaniu Caroline. Dziewczyna przyszła właśnie z pracy, gdy usłyszała krzyki matki. To był właśnie jej gorszy dzień. Szybko pobiegła do pokoju Liz, aby załagodzić sytuacje. Nie chciała, aby rodzicielka zaczęła wyżywać się na Mattcie. 
- Mamo, wczoraj wszystko wypiłaś - odpowiedziała spokojnie. Wiedziała, że nie może dać się sprowokować. W takich sytuacjach, należało być stosunkowo miłym dla Elizabeth. Jednak, zwykle nie było to takie proste. 
 - Chce moją wódkę! Niech Matt pójdzie do sklepu. Ten nieudacznik tylko do tego się nadaje - kobieta zatoczyła się, próbując zbliżyć się do pokoju syna.
- On ma czternaście lat. Dobrze wiesz, że nikt nie sprzeda mu alkoholu - wykrzyknęła zrezygnowana Care. Jeszcze kilka lat temu wierzyła, że matka może wyjść na prostą, lecz teraz nie widziała już takiej możliwości. Wiedziała, że pomóc może jedynie terapia odwykowa.
- Nie rozumiesz, co do ciebie mówię! Masz mi załatwić butelkę, ty idiotko! Moje dzieci do niczego się nie nadają... Nie jesteście mi potrzebni... - Liz zaczynała stopniowo opadać z sił.
- Jeżeli chcesz się napić, sama musisz iść do sklepu - rzekła blondynka i szybko zniknęła z pola widzenia rodzicielki. Podeszła do brata, który wciąż stał sparaliżowany przy drzwiach wejściowych. Kobieta przytuliła go. Wiedziała, że rozumieją się bez słów. 
- Chodź przygotujemy obiad - Care szepnęła do młodzieńca i oboje ruszyli do kuchni. 

Kolejnego dnia Caroline o mały włos nie spóźniła się do pracy. Zdawała sobie sprawę, że pan Mikaelson za taką niesubordynację wyrzuciłby ją z pracy. Wczesnym rankiem Liz wytrzeźwiała i robiła kolejne wymówki. Kobieta szybko dopadła do swojego biura i rozsiadła się wygodnie. Na szczęście była siódma pięćdziesiąt pięć. Nie wyleci z pracy.

Tego dnia Niklaus był jeszcze bardziej rozdrażniany, niż kiedykolwiek indziej. Kobieta coraz bardziej była zrezygnowana. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Przez kilka ostatnich dni zastawiała się, czy nie poszukać sobie innej posady. Miała już dość znoszenia ciągłych humorów pracodawcy. Ale czy mogła sobie na to pozwolić? Tutaj zarabiała naprawdę dużo, jak na zwykłą sekretarkę. Jednak po chwili przypomniał się jej Matt. To dla niego tutaj jest. On musi skończyć studia i wyrwać się z tego piekła. Po chwili dziewczyna poczuła się bardzo senna. Jej nocna zmiana w klubie była wyjątkowo ciężka. Vicky, z którą zawsze pracowała, tym razem zachorowała i Caroline miała do obsłużenia cały lokal. Blondynka spojrzała przelotnie na drzwi do gabinetu szefa. Zapewne nie będzie wychodził przez kilka kolejnych godzin. Chyba by nikt nie zauważył, gdyby ucięła sobie krótką drzemkę?
- Panno Forbes - blondynka słyszała męski głos, jak przez mgłę. Jednak, po chwili stał się o wiele wyraźniejszy. Kobieta szybko podniosła się z biurka, na którym usnęła. Wygładziła włosy i niechętnie spojrzała w górę. Przed nią stał Mikaelson. Miał o wiele groźniejszą minę, niż z samego rana.
- Caroline, czy płacę ci za spanie w godzinach pracy? - zapytał blondyn. 
- Nie - odpowiedziała szybko. Teraz była już pewna, że za chwilę będzie pakować swoje rzeczy. W chwili, gdy pracodawca chciał już coś powiedzieć, do biura wszedł jego młodszy brat Kol. 
- Nik. Cieszę się, że cię widzę - brunet był całkowitym przeciwieństwem Niklausa. Mężczyzna podszedł do biurka sekretarki i uśmiechał się.
- Care, witaj - przywitał ją, nie spuszczając z niej wzroku, po chwili zaśmiał się.
- Co ty zrobiłeś tej dziewczynie, że jest taka wystraszona? - Mikealson zwrócił się do brata. 
- Nie twoja sprawa Kol - odpowiedział zirytowany. 
- Och. Czuję, że ja też trafię dzisiaj na dywanik - przybysz puścił oko do Care.
- Do mojego gabinetu, natychmiast - zdążył wypowiedzieć Klaus, po czym zniknął za drzwiami wraz z bratem.

Gdy dziewczyna zeszła do baru na lunch, zauważyła machające do niej dwie dziewczyny. Była to Elena Gilbert i Bonnie Bennett. Obie pracowały w Mikaelson Industreets Ent. już od dłuższego czasu. Blondynka szybko nałożyła sobie lunch i przysiadła się do koleżanek. Tak naprawdę nigdy nie zawierała przyjaźni, tym bardziej w pracy. Jednak obie pracownice były bardzo sympatyczne. Nie dało się ich nie lubić. Caroline mimo wszystko nie wyobrażała sobie, aby kobiety poznały prawdę o jej prawdziwym życiu. Wiedziały tyle ile trzeba, że ma brata i matkę. Nic o jej problemie z alkoholem.

- Care, no opowiadaj, co się dzisiaj działo? - wyszeptała poruszona Elena, rozglądając się dokoła. Czyżby dowiedziały się o jej dzisiejszej wpadce? Ale skąd?
- O co chodzi? - wyszeptała Caroline przybierając naturalny ton.
- No jak to, o co chodzi? Nie słyszałaś? To jest informacja dnia - wykrzyczała Bonnie. No tak, jej koleżanki były największymi plotkarami w całej firmie. Obie pracowały w dziale HR i zawsze wiedziały, gdy do firmy miał zostać przyjęty ktoś nowy. Może tym razem również chodziło o nowego pracownika?
- Nie. Cały dzień ustalałam terminy spotkań - wytłumaczyła się.

- No to usiądź wygodnie. Ta informacja zwali cię z nóg - zaśmiała się ironicznie Gilbert.
- To prawda, że Nika odwiedził dzisiaj Kol?- zapytała konspiracyjnie Bennett.
- Nawet mi nie wspominaj. Po jego wyjściu Niklaus był wręcz nie do zniesienia - blondynka przypomniała sobie ostatnią godzinę. Jednak zdziwiło ją najbardziej to, że mężczyzna jej nie zwolnił. Zwrócił jej uwagę, aby więcej nie drzemała w czasie pracy. Tego po nim się nie spodziewała.
- To żadna nowość - prychnęła jej koleżanka. O nieprzyjemnym charakterze Mikaelona krążyły legendy po całej firmie.
- Ale co to za sensacja? - dopytywała Forbes. Zawsze to lepiej zając swoje myśli, czymś innym niż swoimi problemami. 
- Słuchaj uważnie - uprzedziła jedna z brunetkę. - Kol był na krótkim urlopie w Toskanii i tam podobno poznał jakaś Włoszkę...
- Nie jakąś. Słyszałam, że to córka jednego z największych producentów wina w całym regionie - dodała szybko druga znajoma. 
- Ale kontynuując, wiesz jaki jest brat Klausa. Uwiódł ją, spędził z nią kilka nocy i wyjechał. Jednak okazało się, że ta dziewczyna jest w ciąży. Podobno jej rodzina jest oburzona. A to bardzo tradycyjna włoska rodzina. Kazali Kolowi się z nią ożenić. I to jak najszybciej. Ale młody Mikaelson nie pali się do małżeństwa - wyjaśniła rzeczowo sytuację Bonnie. Widać było, że jest jej trochę przykro. Jeszcze niedawno opowiadała, jak bardzo podoba jej się brunet. 
- To, dlatego dzisiaj Niklaus go wezwał. Chciał przemówić mu do rozsądku. Kol ma z nią wziąć ślub jeszcze w ten weekend - dopowiedziała szybko Elena. 
- To nic dziwnego, że mój szef tak się wkurzył. Naprawdę, aż tak zdenerwowanego go nie widziałam - zaśmiała się brunetka. - Ale skąd to wszystko wiecie?
- Kol to przyjaciel Damona. On ma informacje z pierwszej ręki. A Elena dobrze wie, jak je wyciągnąć od Salvatore - rzekła Bonnie, cały czas spoglądając na zawstydzoną brunetkę. Ów mężczyzna to dyrektor działu HR. Gilbert umawia się z nim od miesiąca w tajemnicy. W firmie panuje zasada, według której romans miedzy pracownikami, jest niedozwolony. 
- No tak, to wszystko wyjaśnia - uśmiechnęła się Care. 

Kilka godzin później blondynka wybiegła przed firmę, co było nie lada wyzwaniem w jedenastocentymetrowych szpilkach. Czekał już na nią Matt, który po lekcjach przyszedł po nią. Dziewczyna uśmiechnęła się do nastolatka. 

- Cześć - powiedziała szybko, widząc naburmuszoną minę chłopaka.
- Hej. Co tak długo? Ten tyran cię zamknął? 
- Przepraszam cię, ale dzisiaj podpadłam, więc poczekałam aż Niklaus wyjdzie - wyjaśniła. Gdy po lunchu wróciła do biura, szef bardzo uważnie jej się przyglądał. Wolała już mu nie dawać kolejnych powodów, do wypowiedzenia jej pracy. 
- Care nie musisz tyle pracować. Ja mogę rzucić szkołę i też znajdę prace. We dwoje poradzimy sobie - blondyn wypowiedział swój pomysł. Już od dawana myślał o tym, aby odciążyć siostrę i pomoc jej zarabiać na dom, skoro nie mogą liczyć na matkę. Caroline aż odebrało mowę. Jej młodszy braciszek był taki dojrzały. Przyjrzała mu się dokładnie, przez ostatnich kilka miesięcy bardzo wydoroślał i zmężniał. Wyglądał na o wiele starszego, niż na czternaście lat.
- Nawet o tym nie myśl. Najpierw skończyć college. Pamiętasz jak mówiłeś, że pragniesz zostać prawnikiem? Czy to jeszcze aktualne?
- Tak, ale nie mogę patrzeć jak ciężko pracujesz. To niepotrzebne - odpowiedział młodzieniec, patrząc w ziemie. Mimo iż uważał się za dorosłego, wstydził się trochę przed siostrą okazywać uczucia.
- Potrzebnie Matty. Chce byś miał lepszą przyszłość. Robię to, dlatego ponieważ się kocham, pamiętaj o tym - kobieta chciała przytulić brata, jednak powstrzymała się. On tego nie lubił, tym bardziej w miejscach publicznych. Ach, ci nastolatkowie. 
- Ja też cię kocham - powiedział nieśmiało i niewyraźne chłopak. Gdy oboje ruszyli sprzed budynku firmy do domu, niespodziewanie wpadł na nich Klaus. Mężczyzna wydawał się zdumiony obecnością sekretarki z młodzieńcem.
- Przepraszamy panie Miksaslon - blondynka zwróciła cię cicho do szefa.
- Nic się nie stało - odpowiedział serdecznie Nik. Był w zupełnie innym nastroju niż w pracy. Wydawał się taki spokojny i sympatyczny.
- To, do widzenia panie Mikealson - powiedziała Caroline i pociągała brata za sobą.
- Do jutra Panno Forbes - niebieskooki pożegnał się z asystentką i obdarzył ją szerokim uśmiechem. Dziewczyna zauważyła, że w jego policzkach pojawiają się uroczę dołeczki. Zdumiała się. Nigdy nie widziała go takiego pogodnego. Gdy jej pracodawca oddalił się w kierunku parkingu, niespodziewanie odezwał się Matt. 
- To jest twój szef? - zapytał ciekawy.
- Tak. A coś z nim nie tak?
- Nie, ale wiesz jak o nim opowiadałaś to wyobrażałem sobie odstraszającego i skwaszonego starca. A on jest chyba całkiem młody - odparł nagle młody Forbes. 
- Ma 29 lat. Dlaczego tak cię to zainteresowało? - odpowiedziała mu zdumiona siostra.
- Wiesz on wcale nie był niemiły, tak jak zawsze opowiadałaś - powiedział blondyn, po czym dodał z uśmiechem - i widocznie mu się podobasz.
- Och Matt, jak mogłeś tak pomyśleć? To tylko mój szef i naprawdę on mnie nie lubi - zaśmiała się dziewczyna. Podejrzenia jej brata były absurdalne. Niklaus nigdy nie zainteresowałby się kimś takim jak ona. Kilka razy widziała kobiety, które go odwiedzały w biurze. Były to zazwyczaj piękne modelki i aktorki. 
- Skąd wiesz? A poza tym ja nie miałbym nic przeciwko. Tobie bardziej niż komukolwiek innemu, należy się szczęście - szepnął nastolatek. Dziewczyna nie odpowiedziała mu. Sama wiele razy zastanawiała się czy w życiu spotka ją coś lepszego niż żywot z matką. Ważne jednak, że miała brata, który bardzo ją kochał.


Witajcie :) Dodaje pierwszy rozdział wcześniej niż obiecywałam, Chyba zdarza mi się to po raz pierwszy! Mam nadzieję, że będzie on wam się podobał. Bardzo proszę o szczere opinie. Jeżeli macie jakieś sugestie, chętnie poczytam. Myślę, że kolejny rozdział dodam za 10 dni, jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego. Przepraszam za jakikolwiek błędy, które pojawiły się w tekście. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)

2 komentarze:

  1. Pierwsza? No dobra, nieważne. Jeju ale Elizabeth jest wnerwiająca, naprawdę jest mi szkoda Caroline, stara się zapewnić lepszą przyszłość bratu i pracuje ciągle. Naprawdę się stara, to naprawdę kochane z jej strony. No to sobie Kol na robił kłopotów, zostawić go na jakiś czas a ten już zostaje tatusiem! Nie bywałe. Szkoda mi też Bonnie, gdyż przeczytałam że podobał jej się Kol, to naprawdę kiepskie uczucie, bujać się w kimś, który ma cię za przeproszeniem głęboko gdzieś i zostaje rodzicem. Współczuję. Elena chyba ma najlepiej, tak przynajmniej uważam, bo nie widzę żadnych problemów z jej strony. Nadal zastanawiam się nad tą propozycją, jak ona będzie, czy Care się zgodzi, i czy to coś zmeni. Klaus jakiś taki w humorze pod końcem rozdziału, co mu się do licha stało? Dobra, ja czekam na dalszy ciąg, nie mogąc się doczekać! Życzę eny, czasu i dobrej pogody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Cieszę się, że ci się podobało. Bardzo dziękuję za taki obszerny komentarz. Co do propozycji, to trochę wyjaśni się w następnym rozdziale.
      Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.

      Usuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine