- Matt, jesteś już w szkole? - zapytała zdenerwowana blondynka.
- Tak Care. Naprawdę nie musisz codziennie dzwonić, z pytaniem czy dotarłem do szkoły - odpowiedział zmieszany nastolatek.
- Wiesz, że zawsze się o ciebie martwię. Zwłaszcza wtedy, gdy zostajesz sam z matką - powiedziała szybko blondynka.
- Nie martw się. Wiesz, że potrafię dać sobie radę -odparł.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś już taki dojrzały - powiedziała wzruszona.
- Muszę już kończyć, za chwilę zaczyna się pierwsza lekcja. Proszę cię nie zamartwiaj się. Do zobaczenia - chłopak zakończył rozmowę. Wtedy Caroline zamyśliła się. Nie wspomniała bratu nic o spotkaniu Klausa w klubie. Wiec nie wiedział o tym, że jego siostra ma jeszcze więcej powodów do zmartwień. Kobieta cały weekend próbowała nieudolnie znaleźć sobie jakaś pracę. Jednak większość ogłoszeń była skierowana do osób wykształconych, z doświadczeniem i znających języki obce. A ona? Nie skończyła nawet liceum. Wiedziała, że jeśli straci stanowisko w Mikealson Indestrits Int. ciężko będzie jej znaleźć tak dobrą prace. Po kilku minutach do biura wszedł Niklaus. Mężczyzna robił duże wrażenie na Caroline, która zawsze traciła oddech na jego widok. Wtedy, gdy spotkali się w barze, doskonale zdawała sobie sprawę jak zaintrygowany blondyn przyglądał jej się. Tak jakby po raz pierwszy zobaczył w niej atrakcyjną kobietę a nie tylko pracownika.
- Panno Forbes - zaczął groźnie Nik. Zawsze zwracał się do dziewczyny tak oficjalnie.
- Dzień dobry panie Mikaelon - odpowiedział szybko blondynka, delikatnie się uśmiechając. Może, jeśli będzie miła, to pracodawca zapomni o incydencie w 40 Club.
- Gdy skończę spotkanie z dyrektorem Salavtore, chciałbym z panią porozmawiać - dokończył mężczyzn i szybko zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Blondynka była pewna, że powinna już zacząć pakować swoje rzeczy.
Gdy minęła godzina a spotkanie Damona z Niklausem trwało w najlepsze, do biura energicznie wkroczyła rudowłosa kobieta. Szybko skierowała się ku drzwiom do gabinetu Klausa, nie zaszczycając spojrzeniem jego asystentki. Caroline w porę zdarzyła przeciąć drogę przybyłej dziewczynie. Dopiero teraz zdołała jej się przyjrzeć. Miała jasną wręcz alabastrową cerę. Błyszczące niebieskie oczy oraz połyskujące rude włosy. Zgrabnej i powabnej sylwetki na pewno zazdrościło jej wiele kobiet. Była absolutnie oszałamiająca. Blondynka zdała sobie sprawę, że na pewno już gdzieś ją widziała, jednak nie była sobie w stanie przypomnieć gdzie.
- Proszę mnie przepuścić, chce się spotkać z Klausem - powiedziała kobieta lodowatym głosem i spojrzała pełnym pogardy wzrokiem na Forbes.
- Proszę mi wierzyć. Pan Mikaelosn na pewno ucieszy się na mój widok - zaśmiała się ironicznie.
- Nic z tego. Musi być pan umówiona - Caroline dalej obstawała przy swoim zdaniu.
- Posłuchaj mnie. Nazywam się Genevieve Deveraux i masz mnie natychmiast przepuścić - wykrzyczała kobieta tak głośno, że asystentka była pewna, że usłyszało to całe piętro. Jednak przypomniała sobie słowa, które przed chwilą wypowiedziała przybyła dziewczyna. Genevieve Deveraux. Przecież to była jedna z najpopularniejszych aktorek tego roku. Caroline nie zdążyła odpowiedzieć gościowi Niklausa, gdy mężczyzna wyłonił się ze swojego gabinetu.
- Panno Forbes, co mają znaczyć te krzyki! - zapytał podenerwowany.
- Panie Mikaelon ja... - Care nie zdołała dokończyć gdyż przybyła kobieta, szybko ją wyminęła i stanęła przed Klausem. Jej pracodawca był widocznie zdezorientowany widokiem aktorki, gdy nagle rudowłosa wymierzyła mu siarczysty policzek i wykrzyczała.
- Ty dupku! - Blond włosy najwyraźniej nie spodziewał się takiego powitania i spojrzał wrogo na Deveraux.
- Genevieve, co to ma znaczyć? Po co tu przyszłaś? - odparł zły i po chwili przeniósł wzrok na stojącą nieopodal asystentkę.
- Panno Forbes, może pani już rozpocząć przerwę na lunch - powiedział.
- Ale przerwa rozpoczyna się dopiero za godzinę - wymamrotała zdziwiona sekretarka. Jeszcze odkąd tu pracuje, nie zdarzyło się nic podobnego. Przynajmniej będzie miała, co opowiedzieć Elenie i Bonnie.
- Panno Forbes - sfrustrowany Mikaelson upomniał dziewczynę. Caroline widząc jego spojrzenie od razu wyszła z biura i udała się do wind. W tym czasie mężczyzna złapał byłą kochankę za ramię i wręcz brutalnie wepchnął ją do gabinetu.
Gdy Caroline wyszła z biura Niklusa wysłała szybko smsa do Gilbert. Chciała zobaczyć się z koleżanką i przeprosić ją za swoje zachowanie. Nie wiedziała, dlaczego tak na nią napadła w związku z jej romansem z Damonem. Skoro mężczyzna pragnie zmienić pracę, aby na poważnie związać się z Eleną, to na pewno ją kocha. W głębi serca blondynka chyba jej zazdrościła. Sama też chciałaby, aby ktoś był dla niej tak ważny. Jednak w tym momencie wiedziała, że to niemożliwe. Musiała opiekować się bratem, który mógł liczyć tylko na nią. Po chwili do Care podeszła brunetka. Na jej twarzy nie było śladu uśmiechu, którym zawsze ją obdarzała. Była obrażona za bolesne słowa, które wypowiedziała asystentka Niklausa.
- Elena cieszę się, że przyszłaś - powiedziała cicho blondynka, po czym dodała - przepraszam. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale chodziło mi wyłącznie o twoje dobro. Nie wiedziałam, że Damon poszuka sobie nowej pracy i nie będziecie już razem w tajemnicy. Skoro odchodzi z firmy to wasz związek wiele dla niego znaczy i teraz to rozumiem, nie powinnam się wtrącać - ostatnie słowa Caroline wypowiadała z trudem. Mimo wszystko zawsze jest trudno przyznać się do błędu.
- Wiem Care. Ja też przepraszam, nie powinnam aż tak się unosić - odpowiedziała jej wzruszona koleżanka.
- W ramach przeprosin, tym razem to ja mam plotkę dnia - uśmiechnęła się dziewczyna przypominając sobie zdarzenia z przed kilku minut.
- W takim razie opowiadaj, bo nie mogę się doczekać - rzekła brunetka konspiracyjnym tonem. Obie kobiety wsiadły do windy i udały się do baru, który znajdował się na parterze budynku Mikaelson Indestrits Ent. Gdy usiadły przy stoliku kładąc na nim tace z lunchem, Elena nie mogła powstrzymać swojej ciekawości.
- Caroline! Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności, co to za informacja?
- No dobrze, już ci mówię - zaśmiała się blondynka i zapytała - jak myślisz, kto odwiedził dzisiaj Niklausa?
- O nie! Znowu jakaś tyczkowata modelka. Ten facet naprawdę ma szczęście. Nie dość, że jest wiecznie zdenerwowanym gburem to zawsze lecą na niego takie dziewczyny. Ale cóż w dzisiejszym świecie liczy się tylko kasa! - powiedziała oburzona Gilbert.
- Przecież ty też śliniłaś się na widok Klausa - odpowiedziała jej blondynka.
- To już przeszłość, liczy się tylko Damon. A tak naprawdę to wszystkie kobiety w tej firmie ślinią się na widok Niklausa, ty też - odpowiedziała jej zdumiona dziewczyna. - Ale powiedz, kto tym razem jest jego szczęśliwą wybranką?
- Tym razem to nie modelka. To Genevieve Deveraux. Ta znana aktorka - rzekła spokojnie asystencka i czekała na reakcję przyjaciółki. Elena zaniemówiła z wrażenia, na chwile.
- Żartujesz? Naprawdę ta Genevieve. Może ją z kimś pomyliłaś? - odparła szybko.
- To na pewno ta Deveraux.
- No proszę. Przecież ona jest fantastyczna. Widziałam ten ostatni film, w którym grała. Czy ona rzeczywiście jest taka śliczna? - dopytywała ożywiona kobieta.
- Tak. Jest pod każdym względem idealna. Ale nie zgadniesz, co zrobiła? - zaśmiała się Forbes. Po chwil powiedziała. - Spoliczkowała Mikaelsona! Naprawdę! Widziałam na własne oczy!
- Serio? To znaczy, że nie jest taka głupia - stwierdziła Elena i dopowiedziała - No to Klaus musiał mieć minę. A wiesz, co? Dobrze mu tak - brunetka wybuchła śmiechem wraz z Caroline.
Gdy zdenerwowany Niklaus wprowadził rudowłosą do swojego gabinetu, kobieta wyrwała się z jego mocnego uścisku.
- Klaus, spodziewałam się innego powitania - powiedziała zalotnie i podeszła do mężczyzny, aby go pocałować. Blondyn odsunął się od niej i zapytał.
- Skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać, przecież nie podawałem ci mojego nazwiska? - zaśmiał się Nik i czekał na odpowiedz.
- Jak widzisz, nie tylko ja jestem znana. O tobie napisali w gazecie, a ja od razu się rozpoznałam. Dlatego też przyjechałam tutaj z Los Angeles - uśmiechają się kobieta delikatnie.
- Ale dlaczego chciałaś się ze mną spotkać? Przecież spędziliśmy ze sobą tylko jedną noc, niczego ci nie obiecywałem - zapytał zdziwiony Mikaelson. Zawsze był szczery ze swoimi kochankami. Wiedziały, że z jego strony mogą liczyć jedynie na seks i nic więcej.
- Nic nie rozumiesz! Ja cię kocham. Wiedziałam to już, gdy zobaczyłam cię po raz pierwszy. Musisz przyznać, że miedzy nami narodziła się specyficzna więź. Wiem, że możemy razem stworzyć naprawdę udany związek.
Nik uważnie jej się przylatywał. Nie miał pojęcia, na jakiej podstawie kobieta wyciągnęła takie wnioski.
- Genevieve. Zrozum, że nic nas nie łączy i nie stworzymy żadnego związku - powiedział spokojnie blondyn. Pragnął jedynie, aby Deveraux już opuściła jego biuro.
- Kochanie proszę cię, nie podejmuj decyzji pochopnie. Będę jeszcze w Nowym Jorku kilka dni, mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze - rzekła zalotnie dziewczyna. Wtedy Mikaeslonowi do głowy przyszedł pewien pomysł. Skoro aby uzyskać udziały w firmie, musi wziąźć ślub, to aktorka byłaby idealną kandydatką. Jest uwielbiana przed media, wiec dzięki temu i jego wizerunek uległ by zmianie.
- Moja droga myślę, że nie będziesz musiała długo na to czekać - odezwał się po chwili Nik.
- Nie rozumiem? - odpowiedziała zmieszana dziewczyna.
- Mam nadzieję, że w ciagu tych kilku dni w Nowym Jorku znajdziesz czas aby zjeść ze mną kolację - uśmiechnął się mężczyzna.
Caroline szybko weszła do mieszkania, w którym mieszkała z bratem i matką. Martwila się ponieważ, młodzieniec skończył wcześniej lekcję w szkole i całe południe musiał spędzić z Liz. Miała nadzieję, że kobieta nie wychodziła ze swojego pokoju i nie zaczepiła Matta. Jedynym pocieszeniem było to, że wciąż pracowała jako sekretarka Niklausa. Gdy tylko wróciła z przerwy lunchowej, mężczyzna wyszedł wcześniej i już nie pojawił się w firmie. Po spotkaniu z Genevieve widocznie zapomniał o całej sprawie. Gdy tylko dziewczyna powiesiła swoją kurtkę i zdjęła buty dostrzegła, że w mieszkaniu panuje grobowa cisza. Jej brat zawsze stara się nie drażnić Elizabeth, ale nigdy jeszcze nie było tu tak cicho. Care udała się do pokoju nastolatka.
- Matt, wszystko w porządku? - zapytała wchodząc do pomiesczenia. Blondyn siedział do niej tyłem i widocznie coś szkicował. Ta czynność sprawiła mu przyjemność i dawała zasłużony relaks. Nauczyciele od plastyki zawsze go chwalili za niebywały talent malarski.
- Jest ok Care - odpowiedział nie patrząc na siostrę.
- O co chodzi? - podeszła do niego zaniepokojona kobieta i stanęła przed młodzieńcem. Mimo iż w pokoju panował półmrok, Caroline od razu zauważyła zaczerwieniony policzek brata.
- Matt, co ci się stało? - zapytała mimo iż była pewna kto odpowiada za uderzenie chłopaka.
- Proszę cię nie denerwuj się, nic się nie stało - odpowiedział.
- Matka ci to zrobiła, prawda? Ona cię uderzyła - kobieta zaniosła się płaczem. Doskonale wiedziała, co to znaczy być tak upokarzanym. Znała to uczucie, gdy dla własnego rodzica jest się niczym.
- Proszę cię nie płacz. Ona nie bije mocno. Zawsze robi to tak by nie było śladu. Ja nigdy jej nie oddałem - pocieszał blondynkę jej brat. Forbes otarła łzy i przytuliła mocno młodzieńca. Znowu to on musiał ją pocieszać, mimo iż to ona powinna być silna. Wiedziała, że musi w końcu coś zrobić, aby ich matka nie zniszczyła także i Matta.
Przepraszam, że tak późno, ale w końcu dodaję rozdział. Mam nadzieję, że będzie się wam podał. Przepraszam za jakiekolwiek błędy w tekście. Mam nadzieje, że wybaczycie mi niedopatrzenie ale od teraz mogą komentować także anonimowe osoby. Liczę na wasze komentarze i opinie. Kolejny rozdział ukarze się 27.10. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.
Dziękuję ze mogą komentować tez anonimy;-)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to dobrze ze Caroline nie została wyrzucona(narazie), nie lubię Genevieve ale mam nadzieję że Klaus wybije sobie z głowy pomysł żeby to ona miała zostać jego żoną,
Matka Caroline tak mnie wkurza...
Chce więcej Klaroline;-)
Życzę dużo dużo weny i mało nauki;-)
Dobranoc ;-***
Dziękuję za komentarz. Przepraszam za przeoczenie co do tych komentarzy :) W kolejnym rozdziale będzie scena Klaroline więc mam nadzieję, że cię zadowoli.
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia :)
Nie lubię Genevive. Bardzo, bardzo, bardzo nie lubię tej wrednej, podstępnej, głupiej i rudej suki! Wiem przeklęłam, ale nerwy mi puściły. Jaki ślub? Z nią? Jak dla mnie ona mogłaby wpaść pod samochód albo spaść z mostu. Złamać rękę bądź kark i wtedy skakałabym z radości, teraz aż kipię ze złości. Ona? Ona na serio? Nie! Dlaczego?????!!!!! Boże broń, rozwalę monitor!
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej Caroline nadal ma swoją prace i pogodziła się z Eleną, której nie za bardzo lubię, ale... Zrobię wyjątek i nie będę jej tępić. Jestem w końcu cierpliwa i mogę być też miła. Dla niektórych, ale zawsze :D
Końcową sceną mnie rozwaliłaś. Jak ona mogła uderzyć Matt'a? No jak? Co z niej za matka? Ach, mam nadzieję, że szybko się od niej uwolnią. Boże, matka alkoholiczka, ja bym się chyba zawyła. Biedny Matt, dobrze, że to nie spotkało Care. Jakby tak weszła z siniakiem na twarzy do pracy, dopiero zaczęły by się pytania. Ugh... Nienawidzę tej ich matki.
Pozdrawiam i weny życzę
Julia <3
Witaj ;) Nie sądziłam, że Genevieve wywoła aż tyle negatywnych emocji. Niestety jeszcze pojawi się kilka razy w kolejnych rozdziałach. Co do Liz i Caroline w przyszłym rozdziale to myślę, że was zaskoczę :) Dziękuję za obszerną opinię.
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia.
Woow... wróciłam parę dni temu do świata pisania po krótkiej przerwie i od razu też się wzięłam za nadrobienie twoich opowiadań jak i innych Już nie marudzę i przechodzę do szczegółów :) Bardzo mi się podoba to opowiadanie naprawdę, fabuła jest inna, ciekawa. Zawsze mnie interesowały opowiadania osób które zupełnie wszystko zmieniają.
OdpowiedzUsuńRozdział jest super i nie mogę się doczekać następnego. Również nie przepadam za Genevive i mam nadzieje, że nie dojdzie do jej ślubu z Klausem. Kibicuję Klausowi i Caroline! :D Sytuacja Matta łapie mnie za serce jak to czytam;/ mam nadzieję, że z każdym rozdziałem jego życie będzie zmieniało się na lepsze. Cieszę się, że dziewczyny się pogodziły i Care nie straciła pracy!:)
I to na tyle czekam na kolejny rozdział i oczywiście życzę dużo weny i wolnego czasu na pisanie!
_________
Zapraszam:
http://thetruestoryelenadomon.blogspot.co.uk/
Cieszę się bradzo, że po nieobecności wróciłaś do mojego opowiadania. Bardzo dziękuję za twój komentarz. Też uwielbiam Matta i jego życie naprwdę będzie coraz lepsze ;)
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia :)
Niech Genevieve się wypcha! Głupia siksa przychodzi sobie do Klausa i, że go niby kocha?! I, że niby on ją też kocha!? No chyba się trochę bardzo mocno w główkę puknęła. Podsumuwując: nie lubie jej :) I jaki prawem Klaus uwarza, że jest ona dobrą kandydatką na żonę?! Według mnie to powinno być karalne. Mysleć takie rzeczy. Moja przyjaciółka chce zostać prawnikiem. Ona go pogrąży wq tym sądzie jeśli nie zmieni zdanie i uzna, że idealną kandydatką na jego żonę jest Caroline! A moze to szatan w niego wstąpił?! :o To bardzo mozliwe. Osobiscie wykopie tego chorego psychicznie szatana z ciała Klausa! :D No dobra trochę mi odbiło, ale musiałam to napisać :D Po prostu nie byłabym sobą :D A teraz tak na poważnie. Matka Caroline jest taka strasznie głupia! Jak ona mogła uderzyć Matta? Matta! Tego Matta! Z tymi niebieskimi oczyskami! To też powinno być karalne! Choc w sumie bicie dzieci juz jest karalne... A może ją takze szatan opętał? Dobra kończe, bo miało być poważnie.. XD Matt jest taki słodki i strasznie go podziwiam. Mimo wszystko co się dzieje w jego otoczeniu on się nie poddał. Mało tego! Pociesza siostrę i sam chce znaleźć pracę, by jej pomóc! Według mnie jest to bardzo szlachetne i odważne. Stwierdzam publicznie, że Matt jest jedną z moicxh ulubionych postaci w tym opowiadaniu. Jak w każdym rozdziale (na razie) strasznie żal mi Caroline. Nie zasługuje na to. Nikt na to nie zasługuje, a w szczególności taka osoba jak ona. Miła, ciepła, pomocna, bezinteresowna... Mogę wymieniać cały czas. Mimo iż jej nienawidzę chciałabym, aby pojawiło się trochę więcej Liz. Chciałabym sie dowiedzieć, czy sie poprawi, czy moze będzie gorzej? Jestem tego naprawde ciekawa. No i jak każdy chyba jestem spragniona Klaroline! Błagam powiedz, że szykujesz dla nich jakąś scenę w następnym rozdziale <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na 27 :*
Pozdrawiam, życzę weny, masy pomysłów i wszytskiego najlepszego <3
Caroline xx.
http://torn-klaroline.blogspot.com/
Witaj :) Baaaardzo dziękuję za komentarz. Po dłuższym przemyśleniu chyba muszę ograniczyć sceny z Genevieve, to źle wpływa na waszą paychikę ;) W następnym rozdziale będzie Liz, tylko chyba nie wypowie ani jednego słowa oraz Klaroline. Mam nadzieję, że będzie ci się podobać.
UsuńPozdrawiam i życzę miłego tygodnia oraz dużo weny dla ciebie, bo czekam na nowy rozdział na twoim blogu ;)
No wiesz co? Obrażę się na ciebie.
OdpowiedzUsuńVivien już naprawdę mnie wkurza, w moim opowiadaniu i w twoim. A to podła menda. Nie cierpię tego ścierwa. A teraz do rzeczy. Gdyby Vicki trzymała język za zębami nie było by problemu, a Caroline nie stresowała by się aż tak bardzo. Klaus wiedziała że tylko to ci chodzi po głowie. Innego wytłumaczenia nie ma. Pff.. ale błagam ze wszystkich wybrałeś ją? Szczerze to cieszyć się że to nie Camille lub Hayley. To wtedy wzięłabym Cię udusiła. Jestem nawet zdolna polubić Klayley byle by nie było Klamille. Wszystko tylko nie to. Mam nadzieję że nie dodasz tej całej "Cami" do opowiadania, co? Wtedy już całkowicie bym się na ciebie obraziła. Na dodatek nasza rąbnięta kochana Liz alkoholiczka, po mimo że kocham Liz w serialu to kompletnie jestem obruszona nią, tutaj w opowiadaniu. Pff..
Mam nadzieję że dodasz w kolejnym rozdziale więcej Klaroline, jeśli to w ogóle możliwe.
Błagam, ogranicz sceny Klausa z Vivien, bo naprawdę nie wytrzymam i Cię uduszę. A uwierz ja wściekła i agresywna to niebezpieczne. Hah. A teraz tak miło.
Kocham Cię.
A teraz sobie tak myślę pisząc te Kocham Cię i uważam że zabrzmiało to troszkę jak koniec listu, takiego pożegnalnego. No ale cóż.. nie ważne. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Weny, słonka, wyspanych nocek (bo nigdy nie wiadomo) i uśmiechu na ustach który będziesz/powinnaś mieć, czytając ten komentarz. Buziole :*
Witaj :) Dziękuję za obszerny komentarz :) Chyba naprawdę muszę się zastanowić nad Genevieve. Bardzo nie przypadła wam do gustu. Ale chyba w opowiadaniu też potrzebne są takie "czarne charaktery"? Nie martw się w następnym rozdziale będzie Klaroline :)
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia.
Dopiero dziś przeczytałam rozdział super :D Jestem ciekawa rozmowy Klausa i Caroline ,Genevieve coś czuje ,że namiesza i kurde tak mi się pod koniec zrobiło żal Matta :(Czekam na next pozdrawiam i życzę weny by nadal była :)
OdpowiedzUsuńWitaj. Dziękuję za komentarz :) Cieszę, że rozdział ci się podobał. Mam nadzieję, że kolejne również przypadną ci do gustu.
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia :)
Wpadłam na twój blog przypadkiem szukając opowieści o Klaroline w Internecie i bardzo się z tego cieszę. Ta historia zapowiada się bardzo ciekawie i mam nadzieję, że tak będzie. Mam nadzieję, że Klaus zaproponuje małżeństwo Caroline, a nie tej Genevieve, bo przyznam, że takie rozwiązanie mnie rozczaruje. Pozdrawiam i życzę weny, bo sama wiem jak czasem z nią trudno :)
OdpowiedzUsuńWitaj :) Cieszę się bardzo, że wpadłaś na mój blog. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również będą ci się podobać. I mam nadzieję, że cię nie rozczaruję co do ewentualnego małżeństwa Klausa :)
UsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia.
Uwielbiam twojego bloga jest boski ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo dużo weny ;-)
Witaj :) Dziękuje za komentarz. Cieszę się, że przybywa osób, które czytają mojego bloga. Mam nadzieję, że kolejny rozdział również ci się spodoba.
UsuńPozdrawiam.
Kiedy nowy rozdział? Nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuńWitaj. Przepraszam za opóźnienie, ale miałam ciężkie dni na uczelni. Nowy rozdział pojawi się dzisiaj.
UsuńPozdrawiam.
36 year old Community Outreach Specialist Jamal Bicksteth, hailing from Cookshire enjoys watching movies like "Trouble with Girls, The" and Puzzles. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Ferrari 512. zobacz strone www
OdpowiedzUsuń