7.10.2014

Rozdział III

Klaus wszedł do Mount Sinai Hospital gdzie pracował jego brat, odkąd ukończył studia medyczne. Postanowił porozmawiać z Elijahem o propozycji, którą złożył mu Mikael. Odkąd ojczym opuścił jego gabinet dwa dni temu, wciąż zastanawiał się czy odrzucenie jego oferty było dobrym posunięciem. Może faktycznie stała za tym propozycja pojednania? Mężczyzna udał się na oddział chirurgiczny i odszukał dyżurkę pielęgniarek.
- Dzień dobry. Szukam doktora Mikaelsona -  zapytał.
- Pan doktor, właśnie operuje, ale powinien za chwilę skończyć. Czy to coś pilnego? - odpowiedziała mu kobieta, uważnie mu się przyglądając.
- Chciałbym porozmawiam z bratem - odparł szybko Nik.
- Ach tak. W takim razie proszę poczekać na niego w pokoju lekarskim - doradziła mu i udała się do swoich obowiązków. Gdy mężczyzna wszedł do wskazanego pomieszczenia, brunet wypełniał już dokumentacje medyczną.
- Klaus, co ty tutaj robisz? - spytał zdumiony.
- Postanowiłem cię odwiedzić w pracy. Czy to takie dziwne? - odpowiedział Niklaus.
- Nigdy nie byłeś w moim szpitalu. Ale widocznie to ma związek z pomysłem ojca, czyż nie?
- Wiesz o jego propozycji? - odparł zaciekawiony. Czyżby ojczym pochwalił się już wszytkom o swojej wspaniałomyślnej ofercie?
- Tak, wspominał o tym przy ostatnim niedzielnym obiedzie. Był wtedy zwiedzony, że nie przyszedłeś. Już wtedy chciał ci zaproponować przekazanie udziałów - odpowiedział spokojnie lekarz. Dobrze wiedział, że musi ostrożnie dobierać słowa mówiąc o Mikaelu przy swoim bracie. Mimo iż minęło tyle lat od odkąd Mikaelson przestał bić syna swojej żony, te wydarzenia nie odeszły w niepamięć. Elijah wciąż nie mógł się nadziwić, że ich matka nie zrobiła nic, aby ochronić Klausa od ciosów swojego męża. Jednak on i Finn niewiele wiedzieli o sytuacji w swoim domu, ponieważ wtedy uczęszczali już do elitarnej szkoły z internatem.
- Naprawdę był zdziwiony, że mnie nie było? Przecież nigdy nie przychodzę na rodzinny niedzielny obiad - odparł ironicznie Nik.
- Wszyscy myśleli, że przyjdziesz. Była 15 rocznica śmierci Henrika - przypomniał mu brunet, chodź on doskonale o tym pamiętał. Śmierć najmłodszego dziecka z rodzeństwa Mikaelson wstrząsnęła całą rodziną. Ich najmłodszy braciszek miał tylko osiem lat, gdy przegrał walkę z białaczką. Niklaus miał wtedy czternaście lat i już od roku uczęszczał do Eton Collage w Anglii. Rzadko bywał w domu, dzięki czemu nie był narażony na wybuchy agresji ojczyma. Mimo to doskonale zdawał sobie sprawę z tego, w jakim stanie znajdowała się ich matka. Po tej tragedii kobieta pogrążyła się w depresji i nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Do tej pory rodzeństwo miało utrudniony kontakt z Esther, która całe swoje życie podporządkowała swojej fundacji na rzecz dzieci z białaczką. 
- Pamiętałem Elijah. Złożyłem kwiaty na grobie Henrika - powiedział spokojnym tonem Klaus. 
- Proszę cię, odwiedź matkę. Ucieszy się z twoich odwiedzin - poprosił go, po czym dodał. - Ona pragnie twojego przebaczenia. Zdaje sobie sprawę, że powinna zareagować na zachowanie Mikaela względem ciebie. Jest jej ciężko. Wie, że masz powody, aby się od niej izolować, ale zawsze byłeś dla niej ważny. Możesz nienawidzić ojca, ale jej należy się inne traktowanie. Pamiętaj o tym - dokończył mężczyzna. W głębi serca wiedział, że istnieje jeszcze szansa na scalenie jego rodziny. Jednak na to potrzeba czasu. 
- Dobrze, odwiedzę matkę. Jednak przyszedłem zapytać, co sądzisz o propozycji, która złożył mi ojciec? 
- To twoja decyzja. Ale jeżeli miałbym ci coś poradzić to wydaje mi się, że to jest dobry pomysł. Myślę, że on chce ci wynagrodzić te wszystkie lata – odpowiedział zamyślony brunet. 
- Możliwe. Ale słyszałeś o absurdalnym pomyśle ze ślubem? – dopytywał rozbawiony Nik. 
- Słyszałem. I wierz mi, że nie popieram tego. Ale w sumie, może małżeństwo wyszłoby ci na dobre. Nie uwierzę, że ty nie masz kandydatki na żonę – zaśmiał się Elijah. 

Gdy Caroline zeszła do firmowego bufetu, Elena i Bonnie czekały na nią. Już, gdy podeszła do stolika dziewczyny wypytywały ją o humor Niklausa.
- No i jak? Klaus opowiadał o ślubie brata? - spytała zaciekawiona Bennett.
- Mi? Chyba żartujesz? Ale, przecież ten ślub podobno ma być za tydzień - nigdy od swojego pracodawcy nie słyszała czegokolwiek, oprócz polecenia służbowego.
- No tak, głupie pytanie. A mi się wydawało, że to w ten weekend. Ale był, chociaż uprzejmy?- dopytywała brunetka.
- A wiesz, że tak. Dzisiaj powiedział, że jeśli chcę mogę przedłużyć przerwę na lunch - przerwała a potem zastanowiła się na głos - a myślałam, że po wizycie swojego ojca znowu wpadnie w szał.
- Nie przejmujmy się Klasuem. Wiecie, że Damon ma być na ślubie Kola. Faktycznie to będzie dopiero za tydzień. Podobno kilkunastoosobowa ekipa od organizacji ślubów już przygotowuje włoskie wesele. To dopiero będzie wydarzenie. - opowiadała ożywiona Gilbert, po czym dodała - szkoda, że nie będę mogła mu towarzyszyć.
- No właśnie Elena, ile jeszcze zamierzasz to ciągnąc? - zapytała Caroline. Martwiła się o dziewczynę, Była pewna, że Salvatore znudzi się i szybko porzuci brunetkę.
- Nie rozumiem? - zapytała urażona Elena.
- To ja nie rozumiem, jak możesz zgadzać się na taką sytuację. Jesteś z nim, ale nikt o tym nie może się dowiedzieć. Może on ma kogoś innego? - wyraziła swoją opinię zdenerwowana Forbes.
- Jak możesz tak mówić? Damon mnie kocha - odpowiedziała urażona brunetka.
- To niech to okaże! - powiedziała ironicznie blondynka.
- Caroline, jeżeli Elena jest pewna, że ten związek ma przyszłość, to powinnyśmy się cieszyć razem z nią - wtrąciła się Bonnie.
- Jestem szczęśliwa i powierzając wam ten sekret myślałam, że zrozumiecie. A do twojej wiadomości Care, Damon szuka nowej pracy i wkrótce nie będziemy musieli ukrywać tego, co nas łączy - oburzyła się kobieta i szybko wyszła z bufetu.
- Gratulacje - podsumowała cicho Bennett.

Późnym wieczorem Niklaus wszedł do 40 Club, gdzie umówił się ze swoim bratem. Z trudem dojrzał Elijaha siedzącego przy stoliku w najdalszej części klubu.
- No proszę, nie spodziewałem się zastać pana doktora w takim miejscu - zaśmiał się na widok bruneta.
- Witaj Klaus. Ktoś musi godnie zastąpić Kola. Wiele razy zastanawiałem się, czy te imprezowe noce naprawdę były tak szalone jak mówili moi bracia - odpowiedział dumnie starszy Mikaelson.
- Musimy jak najszybciej zamówić coś mocniejszego, to może przestaniesz być taki sztywny - zaśmiał się Klaus. Po chwili, do mężczyzn zbliżyła się filigranowa kelnerka. Była ubrana w czarny kusy uniform, który o wiele więcej odsłaniał, niż zasłaniał. Blondyn zmierzył zaintrygowanym wzrokiem całe jej ciało, aż spojrzał na jej twarz. Mimo iż dziewczyna miała wyzywający strój i ostry makijaż w sekundzie rozpoznał swoją asystentkę. Kobieta była równie zaskoczona, co on.
- Panie Mikaelosn, co podać? - zdołała wyszeptać zaszokowana Caroline. Nie spodziewała się ujrzeć tutaj swojego szefa. Nie chciała, aby dowiedział się on, że nocami pracuje na drugim etacie. Wtedy na pewno miałby podstawę do zwolnienia jej.
- Panno Forbes, co za niespodzianka? - zaśmiał się zdenerwowany Niklaus. Bardzo rzadko spotykał swoich pracowników po pracy. - Pracuje tu pani? - dodał. Blondynka dostrzegła przyglądającego jej się bruneta, z którym przyszedł Mikaelosn. To zapewne jego starszy brat.
- Nie, jestem tu pierwszy raz. Znaczy ja...zastępuje moją koleżankę, która tu pracuje - wydukała Care, szukając wzrokiem Vicky.
- Ach tak. W takim razie poprosimy dwa Burbony - odpowiedział jej Niklaus. Sekretarka zauważyła, ze pracodawca chyba jej uwierzył. 
- Oczywiście - odpowiedziała cicho i szybko ruszyła w kierunku baru. Gdy już tam doszła, czekała na nią Domovan, druga kelnerka.
- Co to za przystojniak Care? Zaczepiał cię? Może trzeba wezwać ochronę? - dopytywała jej koleżanka.
- Nie trzeba. Wszystko jej w porządku. Vicky, mam prośbę. Zaniesiesz drinki do tego stolika, gdzie siedzi ten facet? - poprosiła Forbes. Miała już dosyć na dzisiaj oglądania Mikaelsona.
- Z przyjemnością - blondynka puściła do niej oko i zabrała się za nalewanie alkoholu. 
- Nik, kto to był? - zapytał Elijah.
- Moja asystentka - odpowiedział mu brat.
- Nie sądziłem, że aż tak kiepsko płacisz swoim pracownikom - zaśmiał się brunet. W tym czasie podeszła do nich Vicky z ich zamówieniem. 
- Proszę bardzo - powiedziała cicho dziewczyna, stawiając drinki na stoliku. 
- A gdzie pani koleżanka? - odpowiedział zaciekawiony Klaus, szukając wzrokiem dziewczyny na sali.
- To nie rewir Care. Ona obsługuje stoliki po drugiej stronie. Ale proszę się nie gniewać, ona pracuje tu dopiero od miesiąca - opowiedziała kelnerka.
- Od miesiąca? A jak często? - dopytywał Mikaelson. 
- W tygodniu na nocną zmianę i w niedzielę - kobieta szybko odeszła, widząc zaniepokojony wzrok Caroline.
- Skąd znasz tego mężczyznę? Wydaje się tobą zainteresowany. Pytał się ile i jak często tu pracujesz - westchnęła podekscytowana dziewczyna. 
- I co mu powiedziałaś? - zapytała wstrząśnięta blondynka.
- No prawdę. Ale kto to był? 
- Vicky, to był mój szef - szepnęła zrezygnowana Forbes. 

Gdy Caroline wróciła do domu, była już szósta rano. Zazwyczaj pracowała do czwartej, ale w piątki był bardzo duży ruch i musieli zostać tak długo, aż ostatni klient opuści klub. Zrezygnowana dziewczyna zajrzała do pokoju swojego brata. Matt spał spokojnie. Gdy blondynka udała się do pokoju matki, sprzątnęła puste butelki po alkoholu. Wróciła do swojego ciasnego pokoju i włączyła sfatygowany już laptop. Musiała zacząć przeglądać ogłoszenia o pracę, ponieważ była pewna, że poniedziałek będzie jej ostatnim dniem w Mikealson Industreets Ent. Dobrze wiedziała, że Niklaus oczekiwał od swojej asystentki pełnej dyspozycyjności, więc jej praca na drugim etacie była nie do przyjęcia. Dziewczyna zawsze w takiej sytuacji zastanawiała się czy kiedykolwiek będzie żyć inaczej. Czy jej przyszłość będzie wolna od wszelkich trosk? Chciała, aby Matt miał przed sobą więcej perspektyw niż ona. Pragnęła dla niego lepszego życia. Jednak czy ona kiedykolwiek zazna prawdziwego szczęścia?


Witajcie. Dodaję kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy w tekście. Bardzo proszę o szczere opinie i komentarze. Widzieliście, że blog ma już pięć tysięcy wyświetleń? Bardzo wam dziękuję za wszystkie odwiedziny. Mam nadzieję, że uda dodać mi się kolejny rudział 17.10. Już tydzień temu wróciłam na uczelnie i muszę przyznać, że drugi rok chyba będzie cięższy od poprzedniego. Mam jednak nadzieję, że starczy mi czasu dla bloga. Pozdrawiam i życzę wam miłego tygodnia. 

6 komentarzy:

  1. Zresztą jak zawsze świetny rozdział. No nie spodziewałam się Nik w takim miejscu, tak jak i Elijah'ę. Vicky jakoś nieprzypadła mi do gustu. Niestety. Ja dziś krótko, bo muszę lecieć się uczyć na sprawdzian z fizyki i chemi, oraz przeczytać do końca Romeo i Julię. Więc lecę. Papa i trzymka ;* Czekam niecierpliwie do 17.10!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Dziękuję ci bardzo za komentarz. Nawet krótkie opinie dużo dla mnie znaczą. Życzę ci powodzenia na sprawdzianach :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Przeczytałam i na mojej twarzy znów zagościł uśmiech.Jej, ale mi się to podoba. Elijah jest lekarzem, takim bardzo, bardzo przystojnym lekarzem. Wiesz, chyba złamię sobie nogę, albo rękę, albo żebra byleby on mnie operował. Ja chcę takiego u siebie! Vicky trochę mi się podoba, trochę nie. Rozbawiło mnie to na końcu. Care znowu szuka pracy, ale Vick jej narobiła. Ale z drugiej strony trochę mi jej żal. Myślę, że czeka na nią poważna rozmowa z Klaus'em. Nie chcę jednak byś za szybko zrobiła ich przyjaźń. Niech się trochę pomęczą, powkurzają i wtedy dopiero wprowadzić ten ich wątek przyjaźnio-wrogości. (Nie wiem czy jest takie słowo xd) Hahaha, ok. A właśnie, była wzmianka o Kol'u. Czy on też pojawi się w Twoim opowiadaniu?
    Pozdrawiam i życzę weny, oraz duużo słodkości.
    Julia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo za komentarz :) Na razie Kol zostanie we Włoszech ale na pewno się pojawi za kilka rozdziałów. A co do Klausa i Caroline to też trochę minie zanim się "polubią".
      Mam nadzieję, że kolejny rozdział również ci się spodoba.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Rozdział świetny podoba mi się jak opisujesz relacje Klausa i Caroline to dobrze ,że niczego nie przyspieszasz lubię ich w takiej postaci :D Szkoda mi Klausa w tym rozdziale jak i poprzednim biedny nie miał łatwego dzieciństwa tak jak w sumie Caroline też lekko nie ma no ale coś ich przynajmniej łączy .Pozdrawiam udanego tygodnia życzę i dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Cieszę, że ci się podoba. Mam nadzieję, że kolejny rodział też przypadnie ci do gustu.
      Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

      Usuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine